Kolejna historyjka do walentynkowego wyzwania. Tym razem Ace x Mylene, cafe AU. Zdanie jakie im przypadło to: feel free to kill me for saying this.
1731 słowa.
*
Ace miał Problem, Problem tak wielki, że groził
zawładnięciem całym jego światem. Problem miał lodowato niebieskie włosy i
upodobał sobie mały stoliczek wtulony w róg kawiarni, gdzie nikt nigdy się nie
kręcił. W dodatku, Problem zawsze przychodził sam, poczytać książkę przy
filiżance diabelsko mocnej i czarnej jak głębiny piekielne kawy albo poklikać
na laptopie.
-Znowu
robisz maślane oczy w stronę Lodowej Damy. – Mira, z którą miał dzisiaj zmianę
klepnęła go lekko w tył głowy i wpakowała w ręce ścierkę, którą wcześniej
wycierała blat wokół ekspresu do kawy. Ace zamrugał i zmarszczył brwi.
-Ani mi
się waż zaprzeczać – ostrzegła grożąc mu przy okazji palcem.
-No to
robiłem, co z tego? – Naburmuszył się Ace składając ścierkę i odkładając pod
blat. Clay uśmiechnęła się przebiegle i Grit już wiedział, że pożałuje
dzisiejszego dnia. Chciał tylko w spokoju napatrzyć się na Lodową Damę. Taki
przydomek był pierwszym co przychodziło do głowy po stanięciu oko w oko z
dziewczyną. Nie tylko wiecznie utrzymywała kamienną twarz, ale samym tonem
głosu mogła wysłać cię na Syberię.
-Idź do
niej i zagadaj. – Mira strzeliła palcami, jakby ten plan był najprostszym na
świecie. Ace tylko popatrzył na nią krzywo, na co Clay wzruszyła ramionami.
-W moim przypadku to zadziałało.
I to nawet podwójnie! – Grymas jaki pojawił się na twarzy Acea był komentarzem
samym w sobie. W życiu nie przyznał by się przed Mirą, że jego ego odegrało
śmierć dramatyczniejszą, niż ta Julii w niesławnym dramacie Shakespeara, kiedy
niezdarne zaloty dziewczyny odniosły sukces.
Do kawiarni wparowała grupka
roześmianych nastolatek, więc Ace posłał ostatnie tęskne spojrzenie w stronę
Lodowej Damy i zabrał się za obsługę klientek. Mira nuciła koło niego
podejrzanie zadowolona i nawet przesadnie udziwnione zamówienia nie zmazały
uśmiechu przyklejonego do jej twarzy. Ace zaczął martwić się o swoje życie.
Kiedy pierwsza fala wracającej ze
szkoły młodzieży natarła na kawiarnię „Vestroia”, Ace nie miał nawet czasu na
złapanie głębszego oddechu, więc paradoksalnie na chwilę poczuł się
bezpiecznie. Mira miała podobne urwanie głowy dzięki czemu jej uwaga ani na
chwilę nie zatrzymała się na Gricie. Poczucie bezpieczeństwa miało jednak to do
siebie, że jak raz się zagnieździło w człowieku to przytłumiało swoją
obecnością instynkt samozachowawczy.
Aceowi nawet przez myśl nie
przeszło odmówić, kiedy Mira w przerwie między jedną falą klientów, a drugą
postanowiła go czymś zająć.
-Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie –
zagaiła niewinnie, kiedy Ace starał się zlokalizować niebieskie włosy. Lodowa
Dama musiała ewakuować się przed szturmem klientów. Roztargniony kiwną głową na
zgodę, pieczętując swój los.
Gra z początku zapowiadała się
nie groźnie, Mira pomimo kilku zawstydzających pytań i śmiesznych tylko dla
niej wyzwań, niczym nie zdradzała sadystycznych zapędów, więc Ace pozwolił
swojej gardzie opaść do końca.
-Wyzwanie – zadecydował
spieniając mleko.
-Jutro zagadasz do Lodowej Damy!
– Ace szarpnął ręką rozlewając mleko i spojrzał na Mirę jakby urosła jej druga
głowa i zaczęła jodłować.
-W życiu! – Wręcz zwierzęca
panika otuliła go ramionami i ścisnęła niczym boa dusiciel.
-Oj nie przesadzaj, w końcu musisz
coś zrobić. Nie masz gwarancji, że Lodowa Dama zawsze będzie odwiedzać naszą
kawiarnię. – Ace szczerze nienawidził Miry za to, że miała rację. Mrucząc pod
nosem zaczął ścierać mleko z podłogi, a Mira dokończyła zamówienie. Jakikolwiek
dobry humor, który do tej pory trzymał się Acea uciekł w popłochu i nic nie
mogło go przekonać do powrotu. Mira musiała to zauważyć, bo do końca zmiany spuściła
z tonu, a nawet kilka razy wyręczyła go w robieniu skomplikowanych aż do
przesady zamówień. Niewiele to pomogło, Ace czuł się całkiem dobrze w roli
obserwatora. Podjęcie jakichkolwiek działań równało się z niebezpieczeństwem
porażki, a Ace nie miał zamiaru jej ponieść. Nie, kiedy wszyscy wkoło jakimś
cudem bez problemów znajdowali sobie drugie połówki niczym w tanim romansie.
v
-Witam, w ten jakże piękny dzień!
– Głos Julie wbił się w mózg Grita niczym nóż, więc posłał w jej stronę
mordercze spojrzenie, na Makimoto nie wywarło to najmniejszego wrażenia i
wróciła do rozmowy z Mirą. Obie były bezwstydnie radosne i Ace miał ochotę
urwać im głowy. Strach przed zrobieniem z siebie ostatniego idioty przed Lodową
Damą od wczoraj zagnieździł się tuż koło jego serca i nie zamierzał się
wynieść. Mira posłała mu radosny uśmiech, dodatkowo rozświetlony sadystyczną
iskrą.
-Przestań – rozkazał jej Ace, ale
znowu został zignorowany.
-Wiesz co masz dzisiaj zrobić. –
Uśmiech Miry składał się z samych zębów i Grit nie po raz pierwszy zaczął się
zastanawiać jakim cudem zaprzyjaźnił się z demoniczną dziewczyną. Z męczeńskim
westchnieniem ruszył na zaplecze, żeby w spokoju się przebrać w przepisową
koszulkę z logiem „Vestroi”. Czekał go dzisiaj długi dzień, a tuż na granicy
zmysłów przyczaił się ból głowy żerujący na jego stresie. Ace był wniebowzięty.
-Zastanawiałyśmy się, jak możesz
zacząć rozmowę. – Grit ledwo wychynął z zaplecza, a Julie już przedstawiała
swój plan działania. Chłopak przechylił lekko głowę w jej kierunku na znak, że
słucha, a sam zajął się układaniem babeczek na trzystopniowej paterze, ręka
Mirry, niczym wąż, śmignęła mu tuż przed oczami i porwała jeden wypiek dla
siebie.
-Uznałyśmy, że musisz ją czymś
zaskoczyć – dodała Mira wyłuskując babeczkę z papierka. Ace już wiedział, że
ten plan mu się nie spodoba. Clay słynęła ze swoich oklepanych tekstów na
podryw, a Julie miała w sobie wystarczające pokłady bezwzględności zmieszane ze
specyficznym poczuciem humoru, żeby poprzeć każdy, nawet najgłupszy tekst Miry.
Nikt nie podejrzewał Makimoto o tak sadystyczne zapędy, i w efekcie każdy
uznawał, że to jej sposób na okazanie czułości. Ace wiedział
jednak, że tak naprawdę Julie uwielbiała przyglądać się jak jej biedne ofiary
wiją się z zażenowania.
-Kiedy tylko Lodowa Dama zajmie
swoje miejsce, podejdziesz do niej z babeczką na koszt firmy i zagaisz. O
zmianę się nie martw: Julie cię zastąpi. – Mira była tak pewna siebie, że Ace
nie miał nawet serca zasugerować, że obiekt jego westchnień może Grita
zwyczajnie olać. Julie uniosła dwa kciuki w górę.
Godzina otwarcie zbliżała się
wielkimi krokami, więc Ace postanowił przyjąć wszystko na klatę. Lepiej było
dobrowolnie wykonać plan dziewczyn niż narażać się, że wezmą sprawy w swoje
ręce i dodatkowo go skompromitują.
-W sobotę wezmę za ciebie poranną
zmianę – zwrócił się do Julie, która klasnęła w dłonie.
Czas nigdy nikogo nie oszczędzał
i miał w zwyczaju pędzić niczym gepard, kiedy ktoś zaklinał go żeby zwolnił.
Nie ulitował się też nad Acem pędząc niczym szaleniec i nie pozwalając mu na
mentalne przygotowanie się do stanięcia twarzą w twarz z Lodową Damą. Kiedy
tylko niebieskie włosy pojawiły się w polu widzenia, Grit natychmiast został
zepchnięty na tyły, gdzie czyhała już Julie z babeczką w gotowości. Mira
sprawie przygotowała małą czarną dla Lodowej Damy i z szerokim uśmiechem wydała
resztę. Julie klepnęła Ace w plecy dla dodania otuchy.
-No to do dzieła! – Posłała mu
jeszcze jeden promienny uśmiech i stanęła przy Mirze, żeby przyjąć kolejne
zamówienie.
Ace rozejrzał się spłoszony po
kawiarni, stoliki powoli zaczynały być zajmowane i Grit nie był pewny czy
niewielka widownia to błogosławieństwo, czy przekleństwo. Zamiast od razu
ruszyć w stronę dziewczyny, postanowił najpierw przebrać się w swoją własną
koszulkę i przy okazji dać czas Damie na zadomowienie się przy stoliku, a sobie
na opanowanie serca, które wyraźnie chciało wyskoczyć mu z piersi i uciec w
siną dal.
Zmiana koszulki niewiele dała w
związku z paniką coraz bardziej kokoszącą się w jego piersi i Ace miał ogromną
ochotę zrejterować. Mira musiała to wyczuć bo kiedy pojawił się przy kontuarze
Clay natychmiast pojawiła się tuż obok.
-No dalej, na co czekasz? Im
dłużej będziesz się zastanawiał, tym trudniej będzie ci do niej podejść.
-Co ty nie powiesz – sarknął
zirytowany Ace, ale wziął głęboki oddech i ruszył w stronę Lodowej Damy. Po
paru krokach Grit miał wrażenie, że jego mózg przeszedł w tryb offline. Cały
wczorajszy wieczór wyszukiwał w Internecie ciekawych tematów do rozmów i
poradników jak w ogóle zainicjować rozmowę, ale teraz cała uzbierana wiedza
wyleciała przez przysłowiowe okno i Ace został tylko z tandetnymi zaczepkami,
które chyba tylko Mira mogłaby wypowiedzieć bez cienia ironii. Pokonanie tych
kilku metrów dzielących go od stolika zajęło mu zdecydowanie zbyt mało czasu i
nim Grit zdążył przypomnieć sobie najmniej obciachowy tekst, już stał nad
Lodową Damą, która nawet nie podniosła wzroku znad laptopa.
„Teraz albo nigdy” przemknęło
Aceowi przez głowę. Odchrząknął dla zwrócenia na siebie uwagi, a lodowato
niebieskie oczy przyszpiliły Grita w miejscu. Wszystkie procesy myślowe zostały
przerwane, a filtr mózg-usta przestał działać.
-Możesz mnie zabić za to co
powiem, ale czy masz przy sobie mapę? Bo utonąłem w twoim spojrzeniu. – Jedna
idealnie wyprofilowana brew uniosła się do góry, a Ace poczuł jak twarz pali go
zupełnie jakby wpakował ją do ognia. Nie uciekł tylko dlatego, że zażenowanie
zamieniło jego nogi w dwa nienadające się do niczego słupy. Lodowa Dama
otaksowała go spojrzenie od góry do dołu i jej brew w końcu wróciła na swoje
miejsce.
-Czyli odważyłeś się do mnie
podejść. – Ace przypomniał sobie o babeczce trzymanej w ręku i położył ją przy
filiżance z resztką kawy. Lodowa Dama spojrzała na prezent i znów na Acea. Jej
usta rozciągnęły się w drapieżnym uśmiechu.
-Daruj sobie babeczkę, jestem
uczulona na orzechy, druga kawa za to, byłaby już lepszym pomysłem. – Ace przez
chwilę wpatrywał się z otwartymi ustami w dziewczynę, aż w końcu otrząsnął się
z szoku i ruszył po kawę. Dwa szerokie uśmiechy powitały go przy kasie.
-I co? I co? – Julie wychyliła
się zza blatu, Mira stanęła tuż obok z iskrzącymi oczami.
-No? – Ponagliła Acea, kiedy nic
nie powiedział.
-Zróbcie jeszcze jedną kawę,
czarną. – Samozadowolenie jakim dziewczyny zaczęły emanować było wręcz
namacalne.
Zanim wrócił z filiżanką
parującego napoju, Dama zdążyła zrobić mu miejsce przy stoliku.
-Mylene Farrow – powiedziała
zamiast podziękowań, kiedy postawił naczynie na stoliku i niepewnie usiadł
obok.
-Ace Grit – odpowiedział podając
jej przy okazji rękę. Uścisk Mylene był zaskakująco silny.
-Długo ci zajęło wzięcie się w
garść. Już myślałam, że jesteś kompletnym tchórzem. – Uszy Acea zaczęły płonąć
dzięki nowej fali wstydu.
-Myślałem, że nie zauważyłaś.
-Skarbie, ślepy by zauważył jak
się we mnie wpatrywałeś. – Mylene pochyliła się w jego stronę na tyle blisko,
że Grit mógł poczuć jej perfumy. Zapach jaśminu połączony z czymś orientalnym
połaskotał go w nos. Zakręciło mu się w głowie na odkrycie, że kobiety o
żelaznym charakterze są w jego typie. Drapieżny uśmiech Mylene sprawił, że
miliony motyli zerwało się do szaleńczego tańca w jego brzuchu.
-Subtelność nie jest moją mocną
stroną, ale przynajmniej zwróciłem twoją uwagę – wypalił zanim zdążył
zarejestrować co mówi. Farrow zamruczała cicho zadowolona w odpowiedzi i
sięgnęła po kawę. Kątem oka zauważył jak Mira przybija piątkę z Julie, Mylene
też to zauważyła, jeżeli rozbawione prychnięcie było tego dowodem. Ace poczuł
jak stres opuszcza jego ciało.
Komentarze
Prześlij komentarz